Rak / nowotwór - NONI

 

Pewnego październikowego dnia zadzwoniła do mnie pewna dziewczyna, że w klinice leży jej ojciec, który ma nowotwór i lekarze stwierdzili, że w ciągu trzech dni zakończy swój żywot. Wyczułem w jej głosie, że ona świat przewróci do góry nogami żeby ojca ratować, tak bardzo go kocha. Zabrałem ze sobą dwie butelki soku Noni i pojechałem z nią do kliniki, gdzie powiedziano nam, że rak zaatakował prostatę i dwa kręgi kręgosłupa – dziewiąty i dziesiąty. Miał straszne bóle, od 30 dni nie spożywał posiłków. Zabrała ojca do domu i powiedziałem żeby podawali ojcu sok noni rano po przebudzeniu, przed południem, w południe, po południu, wieczorem i żeby go dwa razy budzili w nocy i podawali sok – czyli łącznie 7 razy na dobę. Po dwóch tygodniach zadzwoniła do mnie i powiedziała żebym przyjechał, bo stała się rzecz nieprawdopodobna – tato zaczął jeść. Spytałem czy się wypróżnił – odpowiedzieli że nie. Pojechałem do nich, spowodowałem wypróżnienie także przy pomocy ziołowej lewatywy – ojciec zrobił się czerwony, co wskazywało że poprawiło się krążenie. Powiedziałem żeby pił noni co dwie godziny. Był na kontroli w Klinice i lekarze nie wierzyli własnym oczom. Pytali – „jak to się stało? Czy to jest ten Pan? Jak ładnie przytył. Do tego Pana już był ksiądz z namaszczeniem”. Wiem, że ten Pan żyje, chodzi po domu, przytył 18 kg, normalnie się odżywia. Bardzo często do mnie dzwoni i mówi „Panie Józiu, Józiu wita”. Pytam – „jak się Pan ma Panie Józiu” – „Dzięki Bogu i Panu wspaniale”. Czasami do niego jeżdżę i widzę jak się czuje. To było dla mnie jak „Cud nad Wisłą”.

dr Józef U., Polska, 5 kwiecień 2005

 

 

 

W styczniu 2004 roku zadzwoniła do mnie moja mama z wiadomością że mój tata jest ciężko chory i leży nieprzytomny w szpitalu. Poszedłem do ordynatora szpitala w którym tata leżał. Powiedział mi że nowotwór prostaty jest odkryty zbyt późno, organizm jest nim tak zajęty że jest już nieoperacyjny – „otwarcie” pacjenta może jedynie pogorszyć sytuację. Jedynie zrobili tacie przetokę nerkową, ponieważ miał tak zanieczyszczone nerki że już nie funkcjonowały. Dawali mu maksimum miesiąc życia. Zastosowali chemioterapię i po około dwóch tygodniach wypisali tatę ze szpitala. Oczywiście nie ściągnęli mu przetoki nerkowej – powiedzieli mu że będzie ją musiał nosić do końca życia (wiedząc że to będzie niecały miesiąc). Zaczął pić dwa razy dziennie po 4 łyżki soku noni z Tahiti. Po miesiącu zaczął samodzielnie chodzić po mieszkaniu. We wrześniu ściągnęli tacie przetokę nerkową ponieważ zaczęła normalnie pracować. Tato normalnie funkcjonuje, wychodzi na spacery. W tej chwili pije profilaktycznie dwa razy po dwie łyżki soku dziennie.

Robert L., Polska 14 grudnia 2004

 

 

Miałem nowotwór - raka płuc na 9 płacie z przerzutem do kości prawego ramienia. Trzy lata temu miałem operację wstawienia implantu w miejsce przerzutu w ramieniu i po pół roku , jak już troszkę doszedłem do siebie, skierowano mnie na chemioterapię. Rak miał tyle przerzutów że był już nieoperacyjny, dlatego na wszelkie możliwe sposoby szukałem dla siebie ratunku. Znalazłem jakieś chińskie preparaty, ale wszystkie były z domieszką chemii. Wg opisów w internecie jedynym skutecznym dla mnie wydawał się sok Noni. Okazało się że w moim mieście za parę dni miało się odbyć spotkanie na temat zdrowotnych właściwości tego soku, dlatego udało mi się załatwić przepustkę ze szpitala i poszedłem na spotkanie (z wenflonem w ręku, ponieważ byłem w trakcie drugiego cyklu chemii) . Na spotkaniu kupiłem jedna butelkę, później drugą, później się zarejestrowałem u producenta abym mógł kupować sok taniej. Piłem sok między dawkami chemii i od razu zauważyłem taki efekt, że dobrze się czułem, normalnie jadłem i przechodziłem chemię o wiele łagodniej niż inni pacjenci z mojej sali.

Po wyjściu ze szpitala, ponieważ nowotwór był nieoperacyjny, miałem wypis – przekazać do opieki paliatywnej.

Od momentu wyjścia ze szpitala nie brałem żadnych leków, tylko cały czas piję sok.

Ze względu na zagrożenie życia miałem najpierw co 3 miesiące badania (tomograf komputerowy klatki piersiowej i scyntygrafię kości) następnie co pół roku. Z badania na badanie okazywało się ze komórek rakowych jest coraz mniej, a po badaniu we wrześniu ubiegłego roku nie stwierdzono nigdzie komórek rakowych. Miesiąc temu robiłem badania i po odebraniu wyniku się okazuje, że nadal nie mam komórek rakowych.

Z dodatkowych korzyści – po 3 tygodniu picia soku Noni wyrównało mi się ciśnienie krwi, a od 3 lat brałem leki na obniżenie ciśnienia krwi bo miałem nadciśnienie.

Andrzej G. , Polska, maj 2008

 

 

Mój dziadek ma 84 lata. Całe życie był zdrowy, mimo swojego wieku pracował w ogródku, jeździł na rowerze. W październiku 2003 roku nagle poczuł straszny ból w klatce piersiowej. Gdy poszliśmy z nim do lekarza, ten go natychmiast skierował do szpitala. W szpitalu ściągnęli mu 3 litry wody z płuc. Okazało się że ma raka lewego płuca. Lekarze powiedzieli że dziadek nie dożyje do Bożego Narodzenia – nie dawali mu żadnych szans. Chcieli go skierować na chemioterapię, ale dziadek stwierdził że jak ma dwa miesiące życia to woli umrzeć w domu i nie chce chemioterapii. Jak się dowiedzieliśmy od tych lekarzy - przyczyną raka była praca dziadka przy azbeście którą wykonywał wiele lat temu i ten azbest ulokował mu się w lewym płucu. Powiedzieli nam że wszystkie metale można wypłukać z organizmu, ale azbestu nie da rady – nie ma sposobu. Przypomnieliśmy sobie że nasza znajoma miała do czynienia z sokiem Noni z Tahiti w szklanych butelkach, więc jeśli już nie ma dla dziadka ratunku to można spróbować soku Noni. Przeczytaliśmy w książce doktora Solomona o "uderzeniowej dawce" na szczególnie ciężkie przypadki i dziadek zaczął ją stosować. Kuracja ta polega na tym, że przez pierwsze cztery dni pije się dziennie po jednym litrze soku Noni z Tahiti, następne cztery dni po pół litra soku a następnie sukcesywnie zmniejsza się dawkę. Dziadek jest zarejestrowany w Instytucie który się zajmuje ludźmi chorymi z powodu zanieczyszczenia organizmu azbestem. Po dwóch miesiącach lekarze stwierdzili z wyników badań że nastąpiła pozytywna zmiana. Spytali nas czy my coś robimy, ale nie przyznaliśmy się żeby nas nie wyśmiali i żeby nie stwierdzili, ze skoro jesteśmy tacy mądrzy to po co przychodzimy do nich. Chodziliśmy regularnie co 6 tygodni do kontroli, Boże Narodzenie już dawno minęło, i za każdym razem lekarze zauważali coraz lepszy stan zdrowia dziadka. Po pół roku lekarze powiedzieli nam, że jest niemożliwe że my nic nie robimy, bo takiego przypadku jeszcze nie mieli, ale jeśli cokolwiek robimy to mamy to robić nadal. Do tej pory wszyscy pacjenci tego Instytutu albo się poruszają na wózkach inwalidzkich, albo są skazani na ciągłe leżenie w szpitalu podłączeni do kroplówek. Mają tak straszne bóle że żaden pacjent nie jest w stanie ich wytrzymać – muszą być niemal cały czas pod działaniem morfiny. Dziadek morfiny nie musi zażywać, jeździ na rowerze, pracuje w ogrodzie. Ostatnio podczas badań lekarze nam pokazali na ekranie, że ten rak się otorbił i się nie rozprzestrzenia. Stwierdziliśmy że to jest CUD NONI.

Małgorzata S., Polska/Niemcy 18 wrzesień 2004r

 

 

 

We wrześniu 2004 wróciłem z konsultacji ze szpitala onkologicznego podczas której stwierdzili że muszą mi usunąć nogę łącznie z biodrem w ciągu miesiąca z powodu nowotworu mięsaka na udzie. Przez 10 miesięcy miałem kilka chemioterapii i naświetlań ale niestety rana bez przerwy mi się powiększała i gniła. Przypadkiem natknąłem się na oryginalny sok Noni z Tahiti i przy okazji miałem szczęście że skontaktowałem się z doktorem medycyny naturalnej który jest specjalistą od soku noni. Doktor powiedział mi, że mam pić 105 ml dziennie i zużywać 30 ml na smarowanie rany. Po tygodniu pielęgniarki które robiły mi opatrunki stwierdziły, że teraz rana się goi za szybko. W tej sytuacji w.w. doktor medycyny naturalnej nakazał nadal pić sok ale przestać smarować ranę. Tydzień później doktor zalecił znów smarować, ale nie bezpośrednio na ranę tylko wokół niej. Przed komisja lekarską nakazali mi zrobić tomografię komputerową. Podczas komisji lekarskiej doktor powiedział mi że tomograf nie wykazał przerzutów na płuca i przypomniał mi po co do niego przyszedłem. Wtedy moja żona powiedziała do lekarza – „Panie profesorze niech Pan obejrzy ranę męża”. Odpowiedział jej że jest to niepotrzebne i trzeba amputować nogę. Na to żona powiedziała że pielęgniarki stwierdziły że rana się goi. Wreszcie po kilku namowach ściągnął mi opatrunek, obejrzał ranę i stwierdził – „I co? Ja kazałem tą nogę obciąć? Ale bym zabulił”. Po pewnym czasie ten doktor zaczął sam kupować sok.

Janusz K., Polska marzec 2005

 

 

 

W lipcu 2002, gdy miałem 47 lat, rozpoznano u mnie raka okrężnicy. Podczas operacji lekarze stwierdzili że rak okrężnicy rozciągnął się aż do mojej wątroby i nie można było go operować z powodu ilości guzów. Gdy wychodziłem ze szpitala do domu poinformowano mnie że mogę rozpocząć chemoterapię. W dniu w którym wróciłem do domu, zadzwonił do mnie mój były nauczyciel i spytał, czy mógłby do mnie przyjść z wizytą. Zdziwiłem się, ale zawsze cieszyłem się jak go widziałem i czekałem na spotkanie.

Podczas krótkiej wizyty opowiedział mi o wspaniałym produkcie który nazywa się sok noni i pochodzi z Tahiti a który on i jego żona piją, i myślą że może on mi także pomóc. Natychmiast się zdecydowałem, ponieważ wiedziałem, że nie mam nic do stracenia. Zacząłem pić osiem uncji dziennie wraz z wodą destylowaną. Potem po miesiącu zmniejszyłem moją dzienną dawkę do czterech uncji i do teraz piję cztery uncje dziennie.

Zacząłem chemioterapię 10 września i miałem w sumie siedemnaście zabiegów. Nieraz podczas tych terapii poziom krwi schodził poniżej normalnego, a po sześciu zabiegach wszystkie moje guzy zwapniały. Mój doktor nie potrafił znaleźć żadnego wyjaśnienia na bardzo szybkie tempo w jakim moje guzy wapniały i fakt że nie traciłem moich włosów ani nie chorowałem na nic innego. Wierzę, że sok noni wzmocnił moje ciało przygotowując je do chemoterapii i pomógł w odpieraniu jakichkolwiek chorób podczas całego procesu.

Cieszę się z korzyści jakie picie soku noni z Tahiti przynosi naszemu zdrowiu. Nigdy nie przestanę go pić! Wierzę również że obroni moje ciało przed ewentualnym atakiem raka.

Gary B., USA 17 lipca 2003

 

 

Moja najlepsza przyjaciółka miała rak wątroby , który robił przerzuty na okrężnicę. Dawano jej 5% szans na przeżycie dwóch lat. Rozpoczęła picie soku noni i odżywianie się zdrową żywnością. Sześć tygodni później powiedziano jej, że nie znaleziono żadnych oznak raka.

Jacki S., USA 30 czerwca 2000

 

 

 

Moja historia opowiada o teściowej Nancy, której nie dawano więcej niż sześć miesięcy życia. Miała rak jajnika, który rozszerzał się na brzuch. Przechodząc operację i chemioterapię, zaczęła picie soku noni. Rak znikał a jej komórki krwi wracały do normalnego stanu. Lekarze byli zdumieni! Nie mogli uwierzyć w jaki sposób jej system immunologiczny dał sobie radę! Obecnie teściowa jest uwolniona od raka i opowiada każdemu o soku noni!

Michelle S., USA 21 kwietnia 2001

 

 

 

 

3 października 2001, miałam robioną roczną mammografię i niebawem otrzymałam list, że wykryto guza. Nieznacznie uległam panice, zadzwoniłam aby umówić się na wizytę lecz sekretarka powiedziała mi że na zabieg trzeba czekać dwa miesiące. 12 października 2001, właśnie dziewięć dni po ostatnim prześwietleniu, zrobiono mi bardziej wyraźne zdjęcia piersi. Później, doktor badała mnie przez godzinę aby upewnić się co do obrazu nowych zdjęć. Później wyciągnęła moje prześwietlenia z roku 2000 dla porównania, ponieważ najnowsze zdjęcia nie pokazywały żadnego guza. Pani doktor pożegnała mnie z poleceniem by wrócić na kontrolę przed upływem roku. Ja podziękowałam Bogu i wyszłam!

W listopadzie moja siostra z Tennessee która też pije sok noni przysłała mi artykuł z gazety o koniu, którego wyleczono z raka po 30 dniach podając mu cztery uncje soku noni (120 ml) dziennie. Coś kliknęło w moim mózgu. Piłam sok noni na cholesterol i problemy z jelitami ale nie na problemy z rakiem. Natychmiast przeglądnęłam kopie mojej mammografii z dwu dat października 2001. Widoczny gołym okiem guz - 3 października, podczas gdy 12 października nie było już nic. Co stało się z guzem? Co robiłam przez dziewięć dni między prześwietleniami? Piłam cztery uncje (120 ml) soku noni dziennie tak jak wspomniany w artykule z gazety koń. Rak zniknął?. Nigdy nie będę znać odpowiedzi na to pytanie, ale ja dziękuję Panu za sok noni.

Elizabeth R., USA 10 luty 2002

 

 

 

W czerwcu 1996 dowiedziałam się że mam rak piersi. Byłem zdruzgotana. Kiedy nasz przyjaciel opowiedział nam o soku noni nie wierzyłam, że zwykły sok owocowy może zrobić coś dla mnie. Inny przyjaciel proponował nam witaminy, zapewniając nas, że jeśli będziemy przestrzegać zasad higieny, nie będę potrzebować operacji. Wydawało mi się bardziej prawdopodobne, że witaminy mi pomogą i kupowałam je przez trzy miesiące. Jesienią lekarz mi powiedział że umrę jeżeli nie poddam się operacji, albo co najmniej napromieniowaniu. Byłam tak przestraszona, że wybrałam operację.

Żyłam przez 1997rok w przekonaniu że jestem wyleczona. Doktorzy powiedzieli mi później, że myśleli iż czuję się świetnie. W czerwcu 1998 powiedziano mi, że nastąpił przerzut na drugą pierś. Lekarze sugerowali mi wycięcie sutka i żebym nie opóźniała mojej decyzji, ponieważ rodzaj choroby, którą miałam był wieloogniskowy i inwazyjny. Odrzuciłam wycięcie sutka mówiąc im że zgadzam się tylko na biopsję. Powiedziałam, że chcę spróbować soku noni i chcę dać mu szansę. Jeśli wyniki biopsji będą niepomyślne, wtedy zgodzę się na operację. W ten sposób zaczęłam picie 6 uncji soku noni dziennie, 3 uncje rano i 3 przed spaniem. Nie miałam żadnych skutków ubocznych i kiedy poszłam na biopsję 10 sierpnia, rentgenolog powiedział że nie znalazł niczego na mammografii. Powiedział że prawdopodobnie odwołają operację, ale kiedy zobaczyłam się z chirurgiem, powiedział mi, że musiałby zrobić biopsję i wysłać wynik do Londyńskiej Kliniki Raka by stwierdzić czy rak minął.

Cztery dni po biopsji chirurg zadzwonił do mnie z wiadomością:, “Nie wiemy co zrobiłaś, ale raka nie masz!” Gdy podniosłam telefon z podłogi odpowiedziałam “Wiem co robiłam.” Wtedy doktor sobie przypomniał, “Och tak piłaś jakiś sok.” Odpowiedziałam, “Tak jest, piłam sok noni. Co teraz myślisz o tym soku?” a doktor odpowiedział, '' Sprawił że nie czujesz bólu, prawda?''

Adrienne W., Kanada 21 sierpnia 1999

 

 

 

Mam pięćdziesiąt dziewięć lat i przez trzydzieści pięć lat miałam wiele problemów ze zdrowiem. Mogę wspomnieć o kilku: rak piersi, fibromylagia, artretyzm, półpaśce, zawroty głowy, utrata słuchu, bóle pleców i szyi. Ból był nieodłączną częścią mojego życia. Kiedy mój przyjaciel powiedział mi o soku noni i wszystkich jego korzyściach, zdecydowałam się spróbować. Sok poprawił moje zdrowie. Wszystkie moje obrzmienia zeszły i nic mnie już nie boli. Dziękuję Bogu za ten cudowny owoc, który może pomóc wszystkim ludziom.

America C., USA 21 kwietnia 2001

 

 

 

Jestem 50 letnią kobietą. Miałam dokuczliwe bóle w lewej piersi. Zdiagnozowano je jako rak piersi. Na szczęście miałam sok noni. Kiedy zaczęłam używanie soku wystarczyło 5 dni żeby bóle odeszły. Teraz jestem wolna od bólów i raka!

Estera M., Ghana, 30 lipca 2001

 

 

 

Cztery lata temu bawiłam się z moją osiemnastomiesięczną córką. W pewnym momencie kopnęła mnie w lewą pierś. Gdy pierś bolała coraz bardziej poszłam do lekarza i on stwierdził, że mam raka piersi. Musiałam usunąć pierś. Potrzebowałam szybko wyzdrowieć ponieważ mam dziecko. Siostra powiedziała mi o noni. Piłam dużo przed operacją i chemoterapią. Doktor stwierdził że trzeba ponowić chemoterapię. Tydzień przed następną chemoterapią dałam mu informacje o noni. On przestudiował wszystko i powiedział mi żebym kontynuowała picie soku. Nie zwiększył już chemoterapii. Dziękuję noni i córce za oszczędzenie mojego życia…jeżeli ona nie kopnęłaby mnie, nie byłoby mnie dzisiaj.

Loretta, USA 12 luty 2003

 

 

 

Zaczęłam pić noni kiedy stan mojego zdrowia bardzo się pogorszył. Dowiedziałam się, że mam guza w gardle, który wywiera nacisk na moje 4. i 5. kręgi. Nie mogłam oddychać nosem. Lekarze chcieli zrobić mi badanie CT. Nie miałam jednak ani ubezpieczenia ani pieniędzy. Kiedyś, kiedy byłam ubezpieczona, nikt nie robił badań CT. Z resztek zaoszczędzonych pieniędzy kupiłam sok noni. Zaczęłam pić sok i po 3 dniach guz zaczął maleć. Czułam to. Mój twardy kark, którym nie mogłam obracać ponieważ miałam fale bólu, dochodził do siebie. Bóle głowy, których doświadczałam przez dziesięć lat minęły.

Bywało że trwały one przez pięć dni i były bardzo bolesne. Nie mam więcej bólu w krzyżu. Ból ręki i palców odszedł po kilku tygodniach. Moje ręce i stopy już nie marzną.

Mogę normalnie oddychać i nic mnie nie boli. Noni nie jest kuracją na wszystko, ale może pomagać w wielu dolegliwościach. Mam tyle energii, ile nie miałam odkąd miałam 20 lat. Śpię lepiej. Ustąpiła nadkwasota . Czuję się 99% lepiej. Informuję o tym wszystkich ludzi z którymi mam do czynienia.

Pewnego dnia gdy robiłam badanie piersi odkryłam, że twarde zgrubienie które było dookoła mojej piersi zniknęło. Pamiętam że kiedy robiłam mammografię, zapytałam technika czy rak boli a on odpowiedział że tylko wtedy kiedy umierasz od tego. Od lat żyłam z bólem ale wierzyłam, że rak nie zacznie się rozwijać. Teraz, gdy skontrolowałam moją pierś okazało się że to już minęło. Wiem że sok noni to usunął. Wiem także , że to noni pomogło usunąć z mojej nerki kamienie. Mój mąż teraz pije noni i obniżyło się korzystnie ciśnienie krwi. Pije to również ponieważ właśnie dowiedział się , że ma kamienie żółciowe. Zawsze będziemy pić noni.

Drucilla B., USA 6 marca 2002

 

 

 

Mam 50 lat. Sok Noni jest odpowiedzią na moje modlitwy! Działa dla mnie cudownie pokonując zaawansowanego agresywnego raka gruczołu śluzówki macicy, który jest rakiem wyściółki macicy. Od sierpnia 1998 byłam ciężko chora, miałam dokuczliwy ból dołu miednicy, codziennie przez 8 miesięcy, anemię wynikającą z nadmiernej utraty krwi i ciągłe błędne diagnozy lekarzy. Tak było do czwartku 25 lutego 1999, kiedy zostałam przeniesiona do szpitala UCSD w San Diego jako ciężki przypadek.

Cudowny personel lekarzy i pielęgniarek ratował tam moje życie. Podczas pobytu w szpitalu, docierały do mnie strzępy wiadomości: Agresywny rak śluzówki macicy. Raport patologiczny 5 marca 1999 : rak gruczołu śluzówki macicy 3 stopnia... co najmniej guz typu IIIC.'

W styczniu 1999, moi przyjaciele Chuck i Carol Parker przynieśli mi sok noni. Pijąc 2 uncje soku noni po pewnym czasie zauważyłam, że nie potrzebuję już tylu leków przeciwbólowych. Gdy przebywałam w szpitalu, mój mąż przynosił mi sok noni i dawał mi go za zgodą doktora (przede wszystkim sok owocowy nie może szkodzić). Zaskoczyło mnie to, że pielęgniarki opowiadały, że one też piły sok noni.

Kiedy wróciłam ze szpitala do domu, cierpiałam na mdłości spowodowane przez tabletki przeciwbólowe. Pięć dni później wstrzymałam branie leków przeciwbólowych i zaczęłam picie dużych ilości soku noni. Mdłości zatrzymały się po kilku dniach i od tej pory nie potrzebowałam już żadnych leków przeciwbólowych.

W kwietniu 1999, lekarze powiedzieli mi, że powinnam poddać się naświetlaniu całego rejonu miednicy – tam właśnie znajduje się węzeł chłonny. Odrzuciłam jednak leczenie promieniowaniem ponieważ bardzo chciałam wzmocnić moje ciało, by mogło walczyć z tym rakiem, modliłam się i prosiłam Boga aby mnie wyleczył albo naprowadził na lek który nie miałby tak niekorzystnych skutków ubocznych jak napromieniowanie.

14 kwietnia 1999, zaczęłam picie 1 uncji noni co godzinę z 5 uncjami wody co w sumie dawało 24 uncje noni i ponad galon wody ( 1 galon amer. = 3,78l – przyp. tłum.) i tak przez cztery dni. Następnie przez cztery kolejne dni zmniejszyłam dawkę do 12 uncji dziennie i później 8-10 uncji noni dziennie przez cały miesiąc. Kontynuowałam picie blisko galon wody codziennie. 3 sierpnia 1999, raporty laboratorium wskazały, że moje ciało podjęło bardzo wyraźną walkę z rakiem. Mój doktor był zaskoczony, ale popierał mnie w tym co robiłam i stwierdził że praca mojej wątroby jest bardzo dobra..

Czuję się znacznie lepiej niż kiedyś, pływam, chodzę, podnoszę mojego 15,5 kg wnuka, śpiewam w kościele i w domu. Mam teraz wielki apetyt, ogarnia mnie radość i mam dużo energii. Waga od kwietnia ustabilizowała się na poziomie 57,5 kg. Moje włosy, które po operacji strasznie się przerzedziły, stały się znacznie grubsze niż przedtem dzięki noni! Wiem, że biorąc bardzo duże dawki soku noni w kwietniu, sprawiłam iż zdrowie do mnie wróciło. Teraz piję 6-8 uncji soku noni dziennie. Noni jest bardzo ważną częścią mojej naturalnej żywności. Mam nadzieję że inni także doświadczają takich cudowne wyników jakich ja doświadczyłam. Dziękuję Bogu za przywrócenie mojego zdrowia, za stworzenie noni!

Frances L, USA 2000r

 

 

 

Musiałam zadbać o stan swojego zdrowia gdy dowiedziałam się że mam nowotwór złośliwy w piersi. Miałam także kamienie w pęcherzu żółciowym. Od kiedy zaczęłam picie soku noni, natychmiast poczułam poprawę stanu zdrowotnego całego mojego organizmu. Mam dużo energii, lepiej się czuję i moja wątroba jest zdrowsza. Powoli także odchodzi moja chroniczna depresja.

Leticia V., USA 21 kwiecień 2001

 

 

 

Pracowałem przez 30 lat jako monter systemów nawadniania pól w gorącym słońcu Florydy. Jestem blondynem i mam jasną skórę, więc w tych warunkach istniało dla mnie duże ryzyko raka skóry. Cztery lata temu zauważałem kilka zmian w niektórych miejscach mojej skroni, więc poszedłem do dermatologa przy Uniwersytecie Południowej Florydy by zrobił biopsje. Wyniki wykazały podstawowe komórki rakowe. Dermatolog "zamrażał" rejony komórek rakowych i znajdował inne obszary , które nazwał "przedrakowe" i także je zamrażał.

W styczniu 1999 poznałem sok noni z Tahiti. Gdy zacząłem go pić dowiedziałem się, że może być także używany miejscowo z bardzo dobrymi rezultatami , więc zacząłem stosować go bezpośrednio na mojego raka skóry. Odkąd zacząłem pić sok noni, dermatolog nie znajdował już jakichkolwiek przedrakowych komórek w tych miejscach, w których istniało największe ryzyko z powodu ciągłego wystawiania do słońca!

Jednak, podczas mojej ostatniej wizyty, zaglądnął do mojego ucha i zauważał , że głęboko w uchu miałem guz. Umówił mnie natychmiast ze specjalistą , który metodą MOHS, chirurgicznie usuwa podstawowe komórki rakowe. Ponieważ pracuję 40 godzin tygodniowo, więc nie mogłem wziąć wolnego by poddać się operacji i ciągle odkładałem termin na później. Po pewnym czasie zauważałem , że moje ucho krwawiło, zaniepokoiłem się i natychmiast wpisałem na listę do operacji.

Metoda MOHS polega na usuwaniu skóry warstwami i jednoczesną analizą w celu uzyskania pewności że wszystkie rakowe komórki zostały usunięte. Wystarczyły dwa cięcia by usunąć to co pozostało z raka w moim uchu. Wracałem co 2 tygodnie na zmianę opatrunku. Każdorazowo gdy zmieniałem opatrunek, dodawałem do opatrunku kilka kropel soku noni i nakładałem to na ranę i to przynosiło mi ulgę. Doktor jednak nie wiedział nic na temat soku noni, obawiał się więc że to przeszkadza w gojeniu się i odradził mi stosowanie soku na ranę. Posłuchałem go.

Podczas następnej wizyty stwierdził, że skóra goiła się źle, więc musi zrobić przeszczep skóry. Kiedy wróciłem do niego znów po tygodniu, skóra pod przeszczepem nadal goiła się źle, więc usuwał szwy, przeszczep i następne warstwy skóry. Tym razem powiedział mi abym używał soku noni! W czasie następnej wizyty doktor stwierdził z zaskoczeniem że rana goi się bardzo dobrze i zaplanował kolejna wizytę dopiero za kilka tygodni.

W międzyczasie przeczytałem że sok noni jest szybko absorbowany przez skórę i ciągnięty do miejsca które najbardziej go potrzebuje, więc zamiast nakładania soku noni bezpośrednio w moje ucho, teraz eksperymentuję w ten sposób, że nalewam go na bawełniany wacik i przywiązuję tasiemką na zewnątrz ucha obok zoperowanego miejsca. Jak dotąd to wspaniale działa! Oczekuję mojego następnego badania. Wiem że doktor będzie jeszcze bardziej zaskoczony!

Dave O., USA 2 wrzesień 2002

 

 

 

U mojego męża zdiagnozowano raka płuc , który rozciągał się aż do wątroby. Zaczął branie noni zaraz po diagnozie na początku lipca. Jest wiele osób które modlą się o niego. Miał jedną chemoterapię 16 lipca 2003. Później był u lekarza 4 sierpnia 2003. Doktor był zaskoczony ponieważ jest tlen w części płuca tam gdzie jest guz. Pytałam doktora o guz w jego węźle chłonnym. Szukał, szukał, ale nie mógł znaleźć. Powiedział nam żeby kontynuować to co robimy.

Bonnie M., USA 6 sierpnia 2003

 

 

 

 

Moja pasierbica Margie ma 41 lat i całe życie miewała różne dolegliwości. Z powodu chronicznych problemów z tarczycą do czasu jak miała 20 lat, miała dużą nadwagę. Ostatecznie rozwinęła się u niej dorosła postać cukrzycy, depresja, zespół przewlekłego zmęczenia, poważne codzienne bóle głowy, ból włókien mięśniowych, i wieloraka wrażliwość na chemię. Największym jej problemem była gorączka przez wiele lat jako następstwo kompletnego wycięcia macicy (histerektomii)! Te problemy uniemożliwiały jej podjęcie pracy nawet na część etatu, więc nigdy nie mogła mieć właściwej opieki medycznej.

W maju 1998r Margie przyznano rentę więc mogła rozpocząć badania. W tamtym czasie zaczęła drastycznie tracić wagę i była tak chora i słaba że nie mogła chodzić ani nawet wstawać z tapczanu bez pomocy. Zawieźliśmy ją do doktora który był pewien że ona ma raka i zapisał ją na wizytę u onkologa przy Albuquerque Lovelace Hospital. Diagnoza była jednoznaczna - chłoniak złośliwy nieziarniczny (non-Hodgkin’s lymphoma) w 4 stadium, ostatnim stadium dającym się leczyć. Rak rozszerzył się na wątrobę, śledzionę, jedno płuco, żołądek i część klatki piersiowej! Prognoza była bardzo zła; powiedzieli nam, że nawet z chemioterapią ma w najlepszym przypadku 20% szans na przeżycie dwóch miesięcy. Ani jej ojciec ani ja nie powiedzieliśmy jej o tym.

Sama używałam oryginalny sok noni z Tahiti z dużą skutecznością, i wiedziałam, że jeżeli cokolwiek może jej pomóc to może to być tylko noni. Jednak Margie wierzyła tylko w medycynę tradycyjną i nie była otwarta na używanie naturalnego produktu. Ona wcześniej raz spróbowała noni raz i stała się bardzo chora więc wierzyła że ma na ten sok alergię. Oczywiście, nie wiedzieliśmy wtedy, że ona była tak zaatakowana przez nowotwór !

Margie zaczęła chemioterapię, ale lekarze nie byli pełni nadziei. Kiedy ona wróciła do domu w pierwszym tygodniu czerwca, była bardzo słaba i chora. Kontynuowałam zachęcanie jej by spróbowała sok noni. W końcu zrozumiała, że nie ma innego wyjścia i zgodziła się na “nonizę” jak to nazwała. Ponieważ sok poprzednio na nią nie zadziałał dobrze, zdecydowaliśmy się spróbować robić jej kompres na żołądek nad jej pępkiem by zobaczyć, czy to będzie dla jej organizmu lepszym sposobem na działanie soku. Jednak Margie miała głęboką bliznę od czasu usunięcia macicy. Myślałam że kładłam kompres na jej pępku, ale leżał na najgłębszej części blizny. Następnego dnia ogromna połać ropy zarysowała się w miejscu w którym był kompres ponieważ nacięcie nigdy jej się nie zagoiło. To było prawdopodobnie źródło jej gorączek, które teraz znikały.

Margie zaczęła tolerować sok po dwóch dniach więc zaczęliśmy dawać jej 1 uncję co 20 minut przez cały dzień (to było prawdopodobnie zbyt dużo, zbyt wcześnie, ale nie wiedzieliśmy o tym!). Kiedy ona była wypisana ze szpitala jej morfologia krwi wynosiła 1800 co było jeszcze całkiem niskie. Tamtego dnia wzięła ostatnią dawkę soku noni o 22.00. i zasnęła. O północy obudziła się i powiedziała nam że kości bolą ją tak bardzo, że myśli że zaraz umrze. Kiedy zawieźliśmy ją do szpitala, jej morfologia krwi wyniosła 7,800! Lekarze mówili że jej kości produkowały komórki krwi tak szybko, że bolały ją z powodu rozszerzania się! Zmniejszyliśmy jej w związku z tym dawkę noni do 8 uncji dziennie przez następny rok.

Podczas chemioterapii Margie zamiast tradycyjnie czuć się źle - czuła się coraz lepiej. Prawie nie miała mdłości. Nie traciła włosów. Stawała się coraz bardziej pozytywna i chciała być ponownie wśród ludzi. Poprzednio rzadko wychodziła z pokoju czy opuszczała łóżko; teraz prosiła ojca żeby przyszedł o 6.00 lub o 7.00 rano na kawę! Chroniczne zmęczenie i ból włókien mięśniowych łagodniały a poziom cukru miała w normie, podczas gdy kiedyś miewała 300-600. Zaczęła jeździć do miasta na zakupy, czego nie robiła wiele lat z powodu alergii.

W czerwcu, ponad rok od czasu gdy lekarze dawali Margie nikłe szanse na przeżycie, onkolog powiedział że jej rak zmniejszył się o 80 procent! Jej doktor był zdumiony taką poprawą jej stanu zdrowia. W lipcu zmniejszyła dawkę soku noni z Tahiti pijąc 4 uncje dziennie (byłam temu przeciwna), i dodatkowo piła napój proteinowy i witaminowo-mineralny. Jej nowy onkolog w Arkansas był zdziwiony, że nie miała żadnej chemoterapii od pięciu miesięcy a on nie znalazł niczego niewłaściwego z wyjątkiem anemii. Jednak on nie wykazywał żadnego zainteresowania sokiem noni. Pod koniec sierpnia zrobił tomografię komputerową i zauważył kilka guzków i szarych miejsc w żołądku, wątrobie i śledzionie. Myślał że rak może powrócić i zapisał ją na biopsję, więc natychmiast zachęciłam Margie aby wróciła do 8 uncji soku dziennie. Jej onkolog nie znalazł żadnych śladów raka podczas biopsji, tylko zabliźnione tkanki! On nie mógł być w 100% pewny że rak minął, ale byliśmy tym zachwyceni i pełni nadziei.

Stan Margie ciągle się poprawia. Pije nadal 8 uncji soku noni z Tahiti dziennie, co powinno zapewnić, że wszystkie ślady raka znikną ostatecznie. (Wiem że ważne jest picie takich wysokich dawek kiedy ma się do czynienia z poważnymi chorobami - nie można oczekiwać takich wyników przy normalnej dawce 1 uncji dziennie.)

Wiadomość którą chcę przekazać wszystkim chorym na raka jest następująca: Utrzymuj pozytywne nastawienie i wiedz że są alternatywy które pomagają ludziom z tą straszną chorobą. Codziennie pij sok noni z Tahiti!

 

AKTUALIZACJA 1 lipca 2000

Margie miała trzecią tomografię i biopsję po skończeniu chemoterapii, i jej doktor powiedział, ze nadal nie ma żadnych oznak raka!

 

AKTUALIZACJA 22 lipiec 2000

Margie zatelefonowała do mnie i powiedziała, że z powrotem jej krew pracuje doskonale a jej doktor spytał ją czy nadal pije ten sok. Odpowiedziała mu że tak a on ją spytał czy ona myśli że to jej pomogło. Jeszcze podczas poprzedniej wizyty jak tylko wchodziła do niego mówił - “Tylko proszę nic nie mówić dzisiaj o tym soku". Ostatnio zmniejszyła dawkę do 4 uncji dziennie.

 

AKTUALIZACJA 10 listopada, 2000

Margie dziś zatelefonowała z wiadomością że miała następną tomografię i doktor jej powiedział, że nie ma żadnego znaku chłoniaka! Powiedział że jest praktycznie zdrowa! Cudowna wiadomość dla rodziny i przyjaciół.

 

AKTUALIZACJA 13 lipca 2001

Margie miała następną tomografię i doktor powiedział, że nadal nie znalazł żadnego znaku czynnego chłoniaka. Mówił, że odkąd uwolniła się od raka trzy lata temu wątpi że może powrócić. Jednak ona nigdy nie przestanie pić soku.

Nancy C., USA 22 luty 2002

 

 

 

 

W lutym 1995 w czasie kontroli bieżącej po prześwietleniu klatki piersiowej wykryto, że mam guza w prawym płucu. Następnych kilka testów i prześwietleń wykazało że mam raka. Był nie operacyjny, ponieważ rozciągał się aż do węzłów chłonnych. Rak był bardzo poważny z bardzo małą szansą przeżycia. Był to drobnokomórkowy rak płuc. Poczułam się tak, jakby wydano na mnie wyrok śmierci. Onkolog powiedział mi że mam 2 do 5% szansy przeżycia, odpowiedziałam mu że potrzebuję wykorzystać tylko 1%. Miałam kłopot co do podjęcia decyzji czy wybrać promieniowanie i chemoterapię czy leczenie holistyczne. Zdecydowałam się robić jedno i drugie. Zasugerowano mi, że mam wykonać dwadzieścia promieniowań mojego mózgu. Było to profilaktyką aby nie było przerzutów raka do mózgu. Rak drobnokomórkowy jeżeli robił przerzuty, miał tendencję iść do mózgu albo wątroby. Mózg nie może być leczony chemoterapią więc radiacja była jedynym sposobem.

W 1997r miałam atak serca i zabrano mnie do London w Ontario. Tutaj, podczas analizy mojego zdjęcia rtg naczyń, pokazano mi tętniaka na aorcie poniżej pępka. Bardzo się bałam. W 1998 mój bardzo dobry przyjaciel poinformował mnie o noni. Na niego sok zadziałał z cudownym wynikiem. Po spróbowaniu noni zauważyłam, że mam więcej energii i że poczułam się lepiej. Joe miał raka okrężnicy i po operacji zdecydował się by nie mieć radiacji ani chemoterapii i leczył się tylko noni. Kilka miesięcy temu skierowano mnie do specjalisty naczyniowego by zbadać mojego tętniaka. Ten doktor powiedział mi że nigdy nie słyszał o kimś kto przeżył więcej niż pięć lat mając drobnokomórkowego raka płuca. Z głębi serca powiedziałam mu że daję wiarę w działanie noni. On nigdy nie słyszał o noni, jednak był zainteresowany posłuchaniem czegoś, co pomogło chorej na drobnokomórkowego raka utrzymać się przy życiu przez siedem lat. Zostawiłam mu kilka książek na temat działania noni. Gdy wychodziłam z jego gabinetu powiedział, "Prawdopodobnie to noni jest przyczyną tego że tętniak nie zmienił się.” Ja dzięki Bogu, noni, mojemu mężowi, mojej rodzinie i przyjaciołom mogłam obchodzić w zeszłym miesiącu ósmą rocznicę uwolnienia od raka. Wszystko zaczęło się od rutynowej kontroli lekarskiej . Nie czułam się chorą, czy mającą jakieś problemy. To szokuje co może zdarzać się w naszych ciałach a czego nie jesteśmy świadomi. Moja teoria: "Uncja noni zadziała lepiej niż kilogram kuracji”

 

PS: Ostatnio byłam na kontroli w Klinice Onkologicznej. Onkolog powiedział, że jeżeli miałby nowego pacjenta dzisiaj z moją ówczesną diagnozą, przygotowywałby od razu salę pooperacyjną. Powiedział że chce mnie zobaczyć ponownie za rok. Nazwał mnie "Panią Cudu".

Shirley G., Kanada 30 marca 2003

 

 

 

Jeden z naszych znajomych z innej miejscowości zadzwonił do nas około dwa miesiące po rozpoczęciu picia soku noni. Przeszedł chemioterapię i był podniecony informując nas, że jeden z guzów raka w jego płucu zmniejszył się. Czuje się nieco lepiej i wierzy że to z powodu picia soku noni.

Diane B., Kanada 30 stycznia 2000

 

 

 

Latem 1999 mój brat był na wycieczce w Szwajcarii. Tam poczuł po raz pierwszy bóle w klatce piersiowej i zadyszkę. Jego doktor skierował go do Asklepiose Clinic w Gauting. Rozpoznano u niego zapalenie opłucnej (rak płuca) i około 4,5 litra wody usunięto z jego płuc. Brat był w bardzo złym stanie. Chemioterapia nie była prowadzona ponieważ na ten typ raka jest nieefektywny w 95%. Brat pozostawał w klinice, był leczony przez onkologów w Augsburgu.

W styczniu 2000 odwiedziłem ośrodek, który oferował porady na uzupełnienie diety. Oni polecali komórkowe pożywienie, aminokwasy, witaminy a także sok noni. Dwa lata wcześniej miałem operację by-passa i jeszcze nie czułem się całkiem dobrze. Po piciu soku i witamin, poczułem się w krótkim czasie znacznie lepiej. W lutym poleciłem sok noni mojemu bratu. Zaczął lepiej spać i ucisk guza znacznie się zmniejszył. Onkolodzy po wynikach badania krwi potwierdzali polepszanie się jego stanu.

W kwietniu był ponownie diagnozowany. Wówczas od początku maja zaczął pić sześć kieliszków soku noni dziennie. Litr soku wystarczał mu wtedy na tydzień. Nieco później przytył pięć kilogramów i jego system immunologiczny ustabilizował się, guz kurczył się a nie rozrastał. Brat czuł się o tyle lepiej, że mógł spędzić tydzień nad Morzem Północnym w lipcu i cztery dni w Graubünden w sierpniu. Dzisiaj (17 sierpnia 2000) miał badania, które wskazały, że wszystko się ustabilizowało i polepszyło. To kompletne zaskoczenie dla lekarzy. Bardzo dziękuję ośrodkowi porad , także w imieniu mojego brata Hermana, że mamy ten produkt.

Johann J. D., Niemcy 17 sierpnia 2000

 

 

Piję sok noni z wielu powodów. Wielką korzyścią dla mnie jest sposób w jaki sok pomaga mi w leczeniu raka skóry. Przez wiele lat odwiedzałem mojego dermatologa co kwartał by usuwał mi podstawowe komórki rakowe płynnym azotem, silnym skórnym kremem (tylko zimą), lub chirurgicznie. Od chwili w której zacząłem pić sok noni, nie potrzebuję jakiejkolwiek operacji a jeżeli pokazuje się nowe miejsce, stosuję sok bezpośrednio na skórę która po kilku zastosowaniach wraca do normalnego stanu. Mój dermatolog jest pod wielkim wrażeniem !

Archie W., CAN 21 kwietnia 2001

 

 

 

W listopadzie 1998, zadzwonił telefon od mojej znajomej z USA. Porozmawialiśmy i w efekcie zamówiłem sok noni przez telefon. Otrzymałem skrzynkę (4 litrowe butelki) butelki. Piłem jedną pełną łyżkę stołową (od zupy) przed posiłkami. Na początku nie bardzo wierzyłem że może mi pomóc ale przecież jest to sok owocowy więc cóż mi szkodziło pić. Oto jaką różnicę sprawił sok w moim organizmie i moim stylu życia. W pierwszym tygodniu poczułem rozluźnienie w moich stawach i żadnego bólu pleców kiedy prowadzę moją taksówkę. Ustało także kłucie - jak szpilkami - w prawej stopie każdego ranka. Rany spowodowane przez raka skóry goiły się szybko. Zadzwoniłem do osoby która pokazała mi sok i spytałem "Co jest w tym soku że tak dobrze działa?” Ona śmiała się i odpowiedziała , "Kontynuuj nadal picie soku ze szklanką wody." Tak robiłem. Wróciły mi siły, czuję się i wyglądam dziesięć lat młodziej. Dziękuję za ten produkt.

Geoff C., AUS 20 Jul 2003

 

 

 

 

Przyjaciel zaproponował mi sok noni kiedy otrzymałam pozytywny wynik biopsji na raka skóry na moim nosie. Dzięki temu sokowi rak zupełnie minął zanim przyszedł czas zabiegu chirurgicznego.

Maria M., USA 30 czerwca 2000

Informacje umieszczane na tej stronie służą wyłącznie do celów edukacyjnych, a nie do stawiania diagnozy, rozpoznawania czy sugerowania sposobów traktowania różnych chorób. Stan zdrowia i wszelkie jego zaburzenia winny być konsultowane z właściwymi służbami medycznymi. Nie jest celem tej witryny udzielanie medycznych rad, zalecanie środków bądź branie odpowiedzialności za osoby które decydują się spróbować na sobie.